Jarmark na opolskim deptaku jest już stałym elementem handlu ulicznego w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie i Wielkanoc. Gdy ulicę Krakowską zapełniają stragany, to znak, że pora stroić choinki albo szykować święconkę. Kolejność dowolna, bo jarmarki, mimo różnych pór roku, wyglądają tak samo i nie ma na nich prawie nic, co świadczyłoby o specyfice świąt.
Przeważa chińska tandeta oraz asortyment dostępny na co dzień w hipermarketach. Do tego obowiązkowo górale z oscypkami i skórzanymi kapciuszkami, afrykańskie maski i figurki, zapachowe kadzidełka, landszafciki nieznanych autorów i słodycze marki "Krówka". Nowością na tegorocznym jarmarku są klejące lizaki w kształcie czerwonych serc z imionami płci nadobnej, choć producent nie uwzględnił, że w i tej branży moda się zmienia. Zamiast nadwyżki Krystyn, Basiek i Zosiek należało zrobić większe zapasy Nikoletek, Andżelik i Jessiczek.
Z artykułów wielkanocnych można kupić na Krakowskiej wypieki (wybór mniej niż skromny), plastikowe jajeczka, czekoladowe zające i resztki ozdób, które zostały chyba komuś z ubiegłorocznych zapasów.