W Opolskim Urzędzie Wojewódzkim są dwie windy. Nowoczesna przesuwa się w szklanym szybie na zewnątrz budynku. Została wybudowana w czasach wojewody Ryszarda Zembaczyńskiego, kiedy siermiężne dotąd urzędy stawały się przyjazne dla inwalidów. Osoby na wózku nie mogły korzystać z windy starszej, gdyż ta - jeśli jest włączona - znajduje się w ciągłym ruchu. Kiedy jedna kabina zmierza do góry, druga w sąsiednim szybie zjeżdża w dół. Odbywa się to bardzo wolno. Kabiny są otwarte, więc transport pasażerów następuje w ruchu ciągłym. Co ciekawe - po dotarciu na szczyt nie trzeba wysiadać. Wagonik przemieszcza się i po chwili wracamy na dół.
Stara winda działa w budynku od czasów przedwojennych. Nazwano ją "pater noster" pewnie dlatego, że podczas podróży w żółwim tempie na ostatnie piętro można zmówić "ojcze nasz" albo zdrowaśkę. To prawdziwy i wciąż funkcjonalny zabytek techniki. Drugi taki środek transportu funkcjonuje jeszcze w Katowicach. Przyjeżdżające do Opola wycieczki szkolne niemal obowiązkowo zahaczały o urząd, żeby przejechać się tym rarytasem.
Niestety, od kilku miesięcy winda stoi w miejscu. Włącza się ją tylko dwa razy dziennie, żeby urzędnicy mogli dotrzeć do swoich biur, a po skończonej pracy zjechać na parter. To pomysł oszczędnościowy w ramach działań antykryzysowych. Dyrektor administracyjny OUW Krzysztof Fabianowski pochwalił się Teleexpresowi, jakie pieniądze zaoszczędzi budżet państwa na tym nowatorskim rozwiązaniu.
- Miesięcznie tyle, ile zużywa się energii w domku jednorodzinnym - powiedział Fabianowski.
Przepytaliśmy właścicielki domków. Wydają co miesiąc góra 250 zł i to wtedy, gdy np. w obawie przed intruzami oświetlają przez całą noc podwórze. Jeśli porównanie dyr. Fabianowskiego jest prawdziwe, można dojść do wniosku, że budżet państwa jest w opłakanym stanie. Ale równie dobrze da się powiedzieć, że kasa ma się świetnie, natomiast oszczędność jest pozorna faktycznie prowadzi do jeszcze większych wydatków.
- Winda zewnętrza jeździła dotąd sporadycznie - mówi inż. energetyk Marek Kowalski. - Teraz natomiast sunie niemal bez przerwy w górę i w dół, wożąc często jednego człowieka. Ten dźwig osobowy zużywa więcej energii niż "pater noster". Wnioski nasuwają się więc same.
Złośliwi mówią, żeby zakazać urzędnikom jeżdżenia windą zewnętrzną, a dla petentów wprowadzić bilety, tak jak na miejscach parkingowych. Można też w celach oszczędnościowych zakręcić wodę w toaletach, bo całkiem niepotrzebnie wylewa jej się tyle ze spłuczek.