LEŚNICA: Wysypisko koło cmentarza
rop 21.03.2009
Na zapleczu cmentarza parafialnego w Leśnicy ktoś urządził sobie składowisko odpadów. Czytelnik, który nas o tym powiadomił, zwraca uwagę, że rozbite kawałki starych nagrobków mogą być niebezpieczne. Zostały bowiem porzucone na skarpie przy ogrodzeniu nekropolii. Podczas odwilży ziemia staje się śliska, więc płyta może "zjechać" w dół, gdzie czasem przechodzą ludzie, mimo że teren należy do niezamieszkałych. Zniszczone nagrobki szpecą środowisko i nie najlepiej świadczą o rodzinach zmarłych. Na jednej z tablic można odczytać nazwisko.
Leśniczanie bez trudu rozpoznają, z których grobów zostały usunięte pozostałe, ale nie chcą głośno mówić. Prawdopodobnie proceder trwa od dłuższego czasu. Ktoś musiał złożyć w tym miejscu pierwszy "pomnik" po demontażu, po czym następni myśleli już - choć trudno taką logikę zaakceptować - że i oni nie muszą ponosić kosztów wywozu gruzu. Między płytami walają się pospolite śmieci. Gdyby taki stan potrwał dłużej, pewnie powstałyby tu prawdziwe dzikie wysypisko. Po dokładnym sprawdzeniu planów kartograficznych miasta zastępca burmistrza Andrzej Iwanowski zapewnia, że zarówno cmentarz, jak i skarpa są własnością parafii. Co nie znaczy, że gmina umyje od problemu ręce. Jeśli składowisko nie zostanie zlikwidowane, urząd może sięgnąć po środki administracyjne. Powstaje jednak pytanie, kto ma je zlikwidować?
Ksiądz proboszcz Henryk Pasieka jest także zaskoczony informacją, że za płotem parafialnego cmentarza ludzie zachowują się tak, jakby to nie był ich cmentarz. Obiecuje szybko zainteresować się sprawą, choć - jak mówi - słów czasem brakuje. W obrębie cmentarza znajdują się kontenery na śmieci. Dla niektórych odległość ta jest jednak chyba za duża, bo rzucają wypalone znicze albo zwiędłe kwiaty gdzie popadnie. Osobom, które urządziły dzikie wysypisko, trzeba przypomnieć, że obowiązek usunięcia starych płyt należy do firm kamieniarskich stawiających nowy nagrobek. Jeśli ktoś wymienia "pomnik" na własną rękę, obowiązek spoczywa na nim. Może więc winni bałaganu leśniczanie uprzątną po sobie skarpę, zanim proboszcz lub służby gminne ustalą do kogo należały nagrobki. Wstydu będzie mniej.