Mała apokalipsa w Bierdzanach
23.05.2014
9 maja dyrektorka przedszkola w Bierdzanach Barbara Sudzińska prowadziła zajęcia z dziećmi. Do sali wpadł mieszkaniec wsi i poinformował, że zabił siekierą kolegę M. Kobieta znała obu mężczyzn, gdyż zajmowali mieszkania socjalne na pierwszym piętrze budynku, w którym mieści się przedszkole. To osoby słynące z ciągłych awantur - najczęściej będąc pod wpływem alkoholu. Policjanci ustalili, że tym razem w czasie libacji alkoholowej zaczęło się od wyzwisk, a skończyło na ataku siekierą. Napadnięty chwycił za toporek, ale na szczęście nikomu nic się stało. Kilka tygodni wcześniej jeden z awanturników wyrzucił przez okno telewizor, który rozbił się na chodniku, którym codziennie do przedszkola podążają dzieci. Czasami pod placówkę podjeżdża policja i zabiera zbyt głośno imprezujących mężczyzn do izby wytrzeźwień. Rodzice boją się o bezpieczeństwo swoich pociech. Przedszkolaki narażone są na widok pijanych i klnących mężczyzn, paradujących często po wspólnym podwórku półnago.
Samorządowcy gminni nie wiedzą, jak rozwiązać sytuację. Muszą zapewnić obu mężczyznom mieszkania socjalne, a takimi nie dysponują. Tłumaczą, że umieszczenie ich w noclegowni to koszt prawie 4 tys. zł miesięcznie. Piotr Dziedzic, kierownik referatu gospodarki nieruchomościami i ochrony środowiska, podkreśla, że do dopiero szczyt góry lodowej, gdyż muszą wykonać 15 eksmisji z bloku w pobliskim Osowcu. Sytuacja w Bierdzanach nie jest jedyną w gminie. Po incydencie z siekierą i toporkiem urzędnicy wypowiedzieli umowę najmu konkubinie pana Ś., który w lokalu przebywa nielegalnie. Najprawdopodobniej sprawa trafi do sądy administracyjnego.