Nowa Kuźnia: Złapany na wędkę
ama 26.06.2014
12-letni Sebastian Smykała z Nowej Kuźni każdą wolną chwilę spędza nad wodą. Od czterech lat pasjonuje się wędkarstwem. - Jestem jedyny, bo w mojej rodzinie nikt nie zajmuje się łowieniem ryb - mówi. - Gdy koledzy wzięli mnie po raz pierwszy nad staw, sam dałem się złapać na haczyk i trwa to aż do tej pory. Najbliżsi bardzo mnie wspierają i pomagają rozwijać pasję.
Jego największym osiągnięciem był udział w mistrzostwach Polski. W wolnych chwilach lubi przyjeżdżać nad łowisko specjalne Ademac w Wybłyszczowie koło Prószkowa. Występują w nim karpie, karasie i liny, a także amury. Większe okazy ważą nawet ponad 10 kilogramów. W specjalnie wydzielonej części hodowane są pstrągi. To akwen o wielkości ponad 5 hektarów, pięknie usytuowany wśród drzew. Związana jest z nim legenda, którą przypomniała Klaudia Lakwa, przewodnicząca Rady Miejskiej w Prószkowie:
U hrabiego Prószkowskiego pracował pan Przybylak, który od alkoholu nie stronił. Nikt więc nie wierzył w jego opowieści. Zimowego poranka poszedł budować przeręble w lodzie na stawie Ademac. W pewnym momencie poczuł, że ktoś ciągnie go za nogawkę. Zobaczył małego człowieczka z rudą brodą i rudą czapeczką w czerwonym kubraczku, który kiwał na niego palcem. Uciekł znad wody, ale nikt w Prószkowie nie chciał mu wierzyć i wszyscy śmiali się, że za dużo wypił. Na drugi dzień znowu poszedł rąbać lód. Gdy jego koledzy wracali z pracy na innych stawach zobaczyli na lodzie czapkę Przybylaka i siekierkę. Jego samego już nigdy nie odnaleziono. Prawdopodobnie Utopek wciągnął go do swojego królestwa.
Sebastian Smykała nie widział nigdy Utopka i nie znał legendy o Przybylaku. Nadal jednak zamierza łowić ryby i podnosić kwalifikacje w wędkarstwie.