Lato pełne alkoholu i topielców
amal 18.08.2015
Kilka godzin wcześniej na stromych brzegach wisiały namioty niczym skalne gniazda. Problemem było przejście kilku kroków. Młodzi ludzie z piwami w ręku przeciskali się między samochodami. Kierowcy udawali, że nie wiedzą o zakazie wjazdu do lasu. Po okolicy roznosiły się opary alkoholu i smażonej kiełbasy. Atmosferę podkręcały głośne dźwięki muzyki dobiegające z niemal każdego radia samochodowego. Istniejąca tu kiedyś strefa ciszy dawno odeszła w zapomnienie.
W otaczającym jeziorko lesie pojawiły się niezliczone ilości tzw. papierzaków i butelek po alkoholu. Zza krzaków wystawały gołe pośladki tych, co chcieli zdjąć mokry strój lub załatwić potrzeby fizjologiczne w innym miejscu niż akwen. Najbliższa toaleta znajdowała się kilkaset metrów dalej, więc plażowicze korzystali z otaczającej ich natury.
Chłopaka ratowało w nocy pięć zastępów straży pożarnej. 30 minut po północy poinformowano ich, że w akwenie topi się człowiek. Kilkanaście osób próbowało mu pomóc. W tym samym czasie na brzegach Srebrnego balangowicze spokojnie pili alkohol i wchodzili do wody, żeby się schłodzić. Po godzinie strażacy znaleźli młodego mężczyznę zaledwie 30 metrów od brzegu na głębokości trzech metrów, ale podjęta akcja reanimacyjna nie przywróciła mu życia.