Złodzieje działają w środku dnia
12.03.2014
Kilka dni temu przed południem do mieszkania na najwyższym piętrze zadzwonił młody mężczyzna z pytaniem, czy zastał Artura. Kobieta zdziwiła się, że kilka metrów od niego stał drugi 20-latek, na półpiętrze - następny, a tuż koło schodów - jeszcze jeden. Gdy zaprzeczyła, padło kolejne pytanie: - A to nie jest numer 70?
Wydało jej się to dziwne, bo na Osiedlu Armii Krajowej numery mieszkań zaczynają się od 100 i kończą na 1000. Do tego tajemniczy gość starał się przez ramię zaglądnąć do domu. Szybko więc zamknęła drzwi, nie wdając się w dyskusję. Kilka godzi później zaczęła się dusić. Nie mogła złapać powietrza, z oczu ciekły jej łzy. Każdy oddech sprawiał ból. Dopiero, gdy wyszła na balkon, objawy ustąpiły. Po wejściu do mieszkania sytuacja się nasiliła. Zapukała wystraszona sąsiadka z podobnymi dolegliwościami. Na korytarz wylegli sąsiedzi.
Wezwano pracowników gazowni, którzy ustalili, że przyczyną jest wybuch gazu łzawiąco-duszącego. Jego sprawcą było czterech młodzieńców, którzy włamali się dwa piętra niżej do pustego mieszkania. Nie zdążyli jednak wszystkiego wynieść, ponieważ zjawił się właściciel, którego zaatakowali bronią gazową.
Podobno to ich nie pierwsza kradzież w środku dnia. Namierzają klatki, w których są dwa mieszkania i szybko dokonują rabunku. Zabierają wszystko, co można wynieść. Ok. 20-letni młodzieńcy niosący komputery czy telewizory nie wzbudzają zainteresowania nielicznie przebywających osób w bloku, które najczęściej się nie znają.