Seks na Wiejskiej
Jan Płaskoń 28.02.2013
Tysiąc złotych ma zapłacić opolski poseł Robert Węgrzyn z powodu ujawnienia swoich sympatii do lesbijek. Na tyle partyjny sąd koleżeński wycenił na razie preferencje seksualne kolegi, ale może być ciąg dalszy i dużo bardziej dotkliwszy. Macierzysta komórka Platformy Obywatelskiej chce wywalić Węgrzyna z szeregów, a tym samym pozbawić człowieka szansy reelekcji. Z punktu widzenia wyborców ciekawsze byłoby się dowiedzieć po co w ogóle wystawiono go do sejmu.
Gdyby nie lesbijki, a nieco wcześniej chlapnięcie do mikrofonu na posiedzeniu speckomisji, że posłanka PiS "się kuźwa ubrała na czerwono", nikt by o Węgrzynie nie usłyszał do końca kadencji. Większość Opolan nawet nie wiedziała, że ktoś taki reprezentuje ich na Wiejskiej. Z lesbijkami sprawa rypła się zresztą nieco na wyrost. Poseł rzekł bowiem tylko, że chętnie by sobie popatrzył. Kontekst dołożyła nazajutrz była parlamentarzystka SLD Katarzyna Piekarska, nazywając jednoznacznie sytuację, w jakiej Węgrzyn chciałby spełnić swoje najskrytsze marzenia. Trochę tak, jak z brodatym dowcipie o Jasiu, któremu się wszystko kojarzy. A może przedstawiciel PO miał na myśli marsze równości, podczas których pary płci jednorodnej same pchają się przed oczy preferującym tradycyjne związki?
Inny śląski poseł, znany reżyser Kazimierz Kutz wyznał z kolei publicznie, że europoseł Ryszard Czarnecki może go w d? pocałować, w związku z czym obiekt umizgów zapowiedział skierowanie sprawy do sądu. Pozew nie ma jednak dotyczyć wyrażonego publicznie życzenia posła, lecz przedmiotu sporu, z którym ewentualne pieszczoty miałyby się wiązać. Czarnecki jest, jak wiadomo, człowiekiem swojskiego renesansu i z absolutnym - w swoim przekonaniu - znawstwem wypowiada się na każdy temat. Od hodowli kur niosek po skutku kryzysu egipskiego i od minionego geniuszu Andrzeja Leppera po obecny geniusz Jarosława Kaczyńskiego.
W konflikcie z Kutzem europoseł polegnie zapewne przed Temidą, bo choć skończył studia historyczne, to dyplom magistra uzyskał jeszcze w PRL, kiedy na uniwersytetach przemilczano to, co reżyser zna z autopsji. Istniały otóż po wojnie na Śląsku polskie obozy koncentracyjne, stworzone na terenie obozów niemieckich i nadzorowane przez UB.
W aspekcie politycznym Czarnecki może wyzywać Kutza od skandalistów, żerujących na historii polskiego narodu. W konfrontacji z faktami nie pomoże mu natomiast nawet ideowe wsparcie najwyższego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Powracający do obiegu publicznego Włodzimierz Czarzasty zaapelował natomiast do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, żeby się odp? od Państwowego Instytutu Wydawniczego. Jeśli dawny działacz opozycji chce likwidować PIW, a dawny aktywista PZPR występuje w obronie zasłużonej oficyny, twierdząc, że w czasach panowania cenzury była dla niego miejscem kształtowania wolnej myśli, to trzeba przyznać, że świat całkiem staje na głowie.