Gazeta Panorama OPOLSKA Wydawnictwo OPOLMEDIA Kontakt
panorama opolska

Wiadomości z Opola i okolic

Sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha


Skarby z zamku w Bolkowie


Agnieszka Malik 10.01.2016

Tajemnice pod ziemią i na wzgórzu, czyli dolnośląskie zamki i sztolnie. Dolny Śląsk w ciągu ostatnich kilku miesięcy stał się najbardziej rozpoznawalnym miejscem na świecie.


Książę Bolko II zakochał się w księżniczce Kunegundzie, ale rodzina wybiła mu ten związek z głowy. Jak w porządnej tragedii nie mogło zabraknąć nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, intryg i zabójstw. Na koniec ukochaną uwięził w baszcie, żeby ich miłość mogła rozkwitać bez przeszkód.

Wznoszący się na ponad 300-metrowym ostrym zboczu zamek w Bolkowie idealnie nadawał się na siedzibę rycerzy-zbójników żyjących z napadów na przejeżdżających w dole kupców. Poniżej przebiegał bowiem trakt handlowy z Czech przez Wrocław do Poznania. Na bursztynowym szlaku można było się nieźle obłowić. Najsłynniejszym rozbójnikiem według przekazów z 1436 roku był rycerz Jan z Czernej, który w Bolkowie znalazł się dzięki królowi czeskiemu. Skończył jak większość rzezimieszków - pięć lat później został powieszony przez rozłoszczonych mieszczan przybyłych do Bolkowa z Wrocławia i Świdnicy.

Loch dla niewiast
Za prawie pięciometrowym murem zamku znajdował się loch głodowy, do którego podobno wtrącano niewierne niewiasty i żony kolejnych kasztelanów. Trudno jednak powiedzieć, czy było w nim przepełnienie. Już założyciel twierdzy Bolesław II Łysy miał mieć piekielne usposobienie i stąd właśnie zwano go Rogatką. Księstwa, które zjednoczył jego dziadek Henryk Brodaty, w jednej chwili zaprzepaścił. Nie uszanował nawet śmierci ojca Henryka II Pobożnego, który zginął w walce pod Legnicą. W czasie żałoby urządził turniej rycerski połączony z biesiadą. Gwałtowna natura i porywczość nie przysparzały mu przyjaciół. W Środzie Śląskiej dokonał masakry, każąc spalić w kościele 500 mieszkańców. Został wyklęty za uwięzienie w bardzo ciężkich warunkach we wleńskim zamku biskupa wrocławskiego Tomasza I.

W 1248 roku dokonał jeszcze bardziej niegodziwego czynu: napadł na klasztor w Trzebnicy, w którym przebywała jego siostra. Porwał Elżbietę Wrocławską i zmusił do małżeństwa z księciem wielkopolskim Przemysłem I. Po latach okazało się, że szwagier był przeciwieństwem Rogatki. Kronikarze rozpisywali się o jego dobroci, szczodrości i pobożności. Nawet o północy wstawał, żeby odmówić w zamkowej kaplicy modlitwę.

Największym wywrotowcem był jednak Bolko I Wielki, który pokochał swoją bratanicę i mimo licznych protestów nie zamierzał zrezygnować z tego związku. Zażegnał w końcu skandal, wydając pannę za burgrabiego brandenburskiego. Upodobanie do młodych szlachcianek odziedziczył po nim wnuk Bolko II Mały, który - jak podaje legenda - zakochał się w Kunegundzie, córce rycerza Lottara. Jego rodzice chcieli jednak, aby poślubił austriacką księżniczkę Agnieszkę. Ojca Kunegundy wtrącono więc do lochu, a umiłowaną do klasztoru. Po ogłoszeniu ich śmierci Bolko stanął na ślubnym kobiercu z właściwą kobietą. Tymczasem w klasztorze postanowiono ostatecznie rozwiązać problem z ciągle żywą Kunegundą. Truciznę miał jej podać pomocnik zielarza Jakub Thaua. Zrobiło mu się jednak żal zakochanej niewiasty i razem sfingowali jej śmierć. Dla niepoznaki odbył się nawet pogrzeb, a szlachcianka zamieszkała z rodziną wybawiciela, podając się za jego bratanicę. Jakub został natomiast nadwornym Bolka II, któremu właśnie urodził się syn. Wypuszczono więc z lochów opłakującego córkę Lottara. Rycerz zemścił się, zabijając niemowlę. Jakub chcąc ochronić rycerza skłamał, że to on przyczynił się do śmierci malca. Oddał za to głowę katu w Świdnicy. Kunegunda podobno była więziona przez Bolka II w baszcie, a jej komnata została luksusowo urządzona Był to jedyny sposób, żeby ich miłość mogła nadal kwitnąć.

Ocalały jedynie armaty
Od wieków znane były też opowieści o skarbach ukrytych w Bolkowie. Musieli o nich słyszeć żołnierze rosyjscy, gdyż w 1813 rozpoczęli przekopywanie zamkowych piwnic. Wierzyli, że wcześniejsi właściciele - ojcowie z cysterskiego klasztoru - po kasacji ich majątku przez władze pruskie właśnie tu schowali bezcenny majątek. Udało im się odkryć jedynie ludzkie kości i szkielet psa. W 1540 roku powstał Dom Niewiast, który zaprojektował najsłynniejszy w owych czasach architekt Jakub Parra. Ten sam, który zaprojektował zamek w Brzegu. Loggia dobudowana została pod koniec XVI wieku przez ród Zeidlitzów. Urządzona tu obecnie ekspozycja nawiązuje tradycją do powstałego na początku XX wieku bogatego muzeum, liczące ponad osiem tysięcy eksponatów. Przez lata kolekcja topniała i trafiała do okolicznych muzeów. W końcu pozostały jedynie armaty. W 1995 roku ruiną zaopiekowali się członkowie Bractwa Rycerskiego Zamku Bolków, którzy postanowili odtworzyć najlepsze średniowieczne tradycje. Powoli rozrastają się również zbiory muzealne.

Dziś nie jest to budowla o wielkich gabarytach, a jednak mieszkało w jej murach na stałe kilkaset osób. Rycerze musieli oddawać broń, chcąc wjechać na teren twierdzy. Nie wszystkich jednak wpuszczano - okoliczni mieszkańcy nie mieli takiego przywileju. Archeolodzy przebadali latryny księcia i ustalili, że rycerze jadali sporo ryb, produktów zbożowych, orzechów i owoców leśnych. Dbano też o higienę, gdyż kronikarze wspominają, że mieszkańcy codziennie dokonywali ablucji, a raz w tygodniu szli do łaźni. Zaskakująca jest informacja, że skarbiec Bolka I nie znajdował się w podziemiach czy strzeżonych lochach. Usytuowany był na pierwszym piętrze, tuż za pokojami należącymi do księcia. Przez sto lat przechowywano w nim pieniądze księstwa.

Osada powstała najprawdopodobniej już w XII wieku, ale dopiero w 1267 roku odnotowano jej nazwę - Gaj. Bolków pojawił się w 1312 r., gdy książę świdnicki Bernard postanowił w ten sposób uczcić swego ojca Bolka I Wielkiego. Z 25-metrowej wieży rozciąga się panoramiczny widok na okolicę. Dawniej jedyne wejście do niej mieściło się na wysokości dziewięciu metrów. Trzeba się było do niego wspiąć po drabinie. Baszta zakończona jest charakterystycznym dziobem, niespotykanym w okolicznych obiektach militarnych. Podobne rozwiązanie zastosowano w zaledwie kilka zamkach w Czechach i we Francji.