Najpiękniejsze miejsca w Polsce
Agnieszka Malik 26.02.2016
Po prostu wszystko się zmienia: drogi dojazdowe są tak oświetlone jak na amerykańskich filmach, hotele wabią rozbudowanymi basenami, zabytki doposażono w multimedialne zdobycze techniki, a turysta traktowany jest jak przyjaciel, a nie intruz.
Na szlaku Orlich Gniazd (woj. śląskie)
Jura Krakowsko-Częstochowska to miejsce, w które można wracać co roku. Obfituje nie tylko w wielką ilość średniowiecznych pozostałości i jaskiń, ale również zachwycających widoków. W ramach podróży szlakiem „Orlich Gniazd” można zwiedzić: Bobolice, Mirów, Niegową, Trzebniów, Ostrężnik i Złoty Potok. Inna trasa prowadzi od Bobolic, przez Zdów, Górę Zborów, zamek Bąkowiec w Zborsku, Okiennik Duży aż do zamku ogrodzienieckiego w Podzamczu.
Obok ruin w Bobolicach i Mirowie, zaledwie osiem kilometrów dalej na wzgórzu w Przewodziszowicach wznoszą się fragmenty strażnicy. W lesie można odszukać pozostałości średniowiecznych murów ruiny Ostrężnik i zajrzeć do jaskini, której korytarz ciągnie się prawie 90 metrów.
W legendarnych podziemiach łączących zamek w Mirowie z twierdzą w Bobolicach podobno do dziś ukryty jest skarb. Obie strażnice dzieli zaledwie półtora kilometra, które można przebyć spacerkiem. Podobno kiedyś należały do bliźniaków, a w lochach powstał wspólny skarbiec. Rodzinna fortuna rozkwitała do czasu, gdy jeden z braci przywiózł z wojennej wyprawy brankę Agnieszkę. Był tak zazdrosny, że zamknął ją razem z klejnotami, traktując niczym drogocenną perłę. Wpadł we wściekłość, gdy dowiedział się, że panna ma romans z jego bratem. Bez wahania zabił winowajcę, a Agnieszkę zamurował w podziemiach razem ze skarbami. Los postanowił jednak go ukarać za zadanie bratobójczej śmierci. Gdy wyszedł pijany z szynku, trafił w niego piorun i młodzieniec zginął na miejscu, a o nieszczęśliwej kobiecie zapomniano.
Muzeum Romantyzmu w Opiniogórze (woj. mazowieckie)
Pałac w Opinogórze często nazywany jest zameczkiem z powodu charakterystycznych walorów: na zewnątrz prosty i surowy, w środku skrywa duszę romantycznego kochanka. Grube mury idealnie kontrastują z neogotycką przebudową. Wcześniej traktowano go jako pawilon ogrodowy, w którym zatrzymywali się goście.
Pałacyk wybudowany został jako prezent ślubny, który generał Wincenty Krasiński ofiarował swojemu synowi. Zygmunt Krasiński darzył Opinogórę wielkim sentymentem, bo tu właśnie spędził najszczęśliwsze dni, przyjeżdżał na wakacje będąc studentem Uniwersytetu Warszawskiego i tu też spoczęła jego ukochana matka Maria - pomysłodawczyni obiektu. Romantyczne usposobienie poety idealnie harmonizowało z 21-hektarowym parkiem w stylu angielskim i trzema wzgórzami otaczającymi równinny tereny. Dodatkowym walorem był i jest swoisty mikroklimat. W kompleksie tysiąca drzew wabi turystów kamienna ławeczka podarowana Krasińskiemu w 1832 roku przez Amelię Załuską, pierwszą miłość Zygmunta. Wyryty jest na niej napis: „Niech pamięć moja zawsze ci będzie miła”. Legenda mówi, że każdy, kto na chwilę przysiądzie w tym miejscu, zakocha się szybko i szczęśliwie.
Urokliwy zakątek w późniejszych latach potraktowany został przez Napoleona Bonaparte jako oryginalna nagroda. Dla cesarza nie było istotne, że właścicielem majątku są Krasińscy. Kiedy jego wojsko stoczyło zwycięskie bitwy pod Gołyminem i Pułtuskiem w 1806 roku, zgodnie ze swoim zwyczajem Napoleon obdarował zasłużonych oficerów dobrami. Majątek w Opinogórze przypadł marszałkowi Francji księciu Janu Bernadotte, który w 1810 roku został koronowany na króla Szwecji jako Karol Jan XIV.
Prochy rodziny Krasińskich spoczywają dziś w podziemiach kościoła, niedaleko grobów francuskich legionistów. W pałacu ciągle sprawny jest fortepian z 1804 roku, na którym improwizował Adam Mickiewicz oraz Ignacy Paderewski. W Sali Napoleońskiej nadal trwa klimat patriotycznego uwielbienia dla największego wodza Europy. Oprócz popiersia i licznych obrazów historyczną, można zobaczyć kule z pola bitwy nad Berezyną i tekę Napoleona zaliczaną do najładniejszych, jakie posiadał Zdobyli ją Kozacy, kiedy wojska francuskie przeprawiały się przez Berezynę. W 1962 roku powstało tu Muzeum Romantyzmu.
Festiwal Latawców w Łebie (woj. pomorskie)
Morze Bałtyckie umie zaskoczyć w każdym momencie. Mimo wszystko turyści uwielbiają spędzać czas na jego brzegach. W czasie wakacji pojawiają się w nim wieloryby, wzbudzając sensację mediów i turystów. Czasami gości tam zimny prąd, który sprawia, że nadmiernie nagrzany akwen staje się nagle lodowaty i temperatura wody spada do ośmiu stopni Celsjusza. Najpiękniejsze plaże znajdują się w okolicy Łeby. Szerokie z drobnym piaskiem przyciągają admiratorów morskiego wypoczynku. Wietrzna aura sprzyja pojawianiu się nad plażami w Łebie nisko przelatujących kolorowych obiektów. Nikt jednak nie powiadamia NASA, bo tradycje latawców od dawna znane są łebianom. Nawet w zimie unoszą się nad Bałtykiem, gdyż tu zawsze można liczyć na wiatr. W czasie Międzynarodowym Festiwalu Latawców, który organizowany jest corocznie pod koniec sierpnia nie brakuje przedstawicieli z całego świata, którzy tłumnie zapełniają plaże, puszczając czasami kilkunastometrowe konstrukcje. Żeby uniosły się w górę, potrzeba czasami pomocy kilku osób.
Wiesław Gwizdała z Łeby od lat konstruuje latawce i to właśnie on wpadł na pomysł, aby na łebskiej plaży spotykało się około 60 reprezentantów z całego świata. Wśród nich są zazwyczaj mieszkańcy Niemiec, RPA, Korei Południowej, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, Finlandii, Austrii, Belgii, Rosji. Wspierają go członkowie stowarzyszenia „Łeba - Błękitna Kraina". Takiej imprezy nie może przegapić również czarownica Eryka, która co roku przylatuje na swoim latawcu z pobliskiego Wicka. Próbuje zaczarować z góry tłumy, które patrzą z zadziwieniem w niebo. Zarówno w dzień, jak i w nocy.
Łańcut odwiedzają tłumy z koroną i bez niej (woj. podkarpackie)
Właściciele magnackiej rezydencji w Łańcucie starali się przez wieki nadążać za nowościami technicznymi. Założono tu kanalizację, pierwsze telefony, wybudowano łaźnię, a w komnatach zabłysnęło światło, gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Starania te doceniali arystokraci z całej Europy, chętnie odwiedzając posiadłość, która zawsze była popularna i nowoczesna. Dzisiejszy pałac jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Polsce. Zabytek zachwyca swoimi zbiorami, przepychem i niespodziankami. Trudno uwierzyć, że w II połowie XIV wieku na wzgórzu wzniesiono zupełnie przeciętny zamek, mający pełnić jedynie funkcję obronną.
Od 1889 do 1911 roku w rezydencji trwały wielkie prace remontowe. W komnatach pojawiło się bardzo innowacyjne oświetlenie elektryczne, założono instalację wodociągową i kanalizacyjną. Roman Potocki wraz z żoną Elżbietą z Radziwiłłów pragnęli, żeby o ich posiadłości znowu było głośno na europejskich salonach. Włożyli wiele środków w unowocześnienie parku i ogrodu. Prace trwały ponad 14 lat, ale efekt przerósł oczekiwania samych zleceniodawców. Właśnie wtedy powstał Ogród Włoski, a tuż koło oranżerii Ogród Różany. Arcyksiążę Rudolf i Franciszek Ferdynand nie szczędzili pochwał pod adresem majątku, zaliczanego do pięciu największych w Polsce.
W pałacu co jakiś czas pojawiają się kolejne nowinki, które zaskakują nawet stałych bywalców. Do najnowszych należy otwarcie 28 czerwca 2008 roku storczykarni. Nawiązuje ona do tradycji sięgającej początków XX wieku, gdy o storczykach w Łańcucie mówiono na europejskich salonach. Podziwiała je wówczas żona brata Winstona Churchilla. Wiek później na otwarcie zaproszono jej córkę, księżną Annę Clarissę Eden.
Rezydencja w Łańcucie zasłynęła, m.in. z Wozowni i Stajni, wybudowanych pod koniec XIX wieku. Specjalnie dla tych obiektów urządzono przystajenny park. Wśród ponad 100 powozów pochodzących z Francji, Wiednia czy Londynu znajduje się bogata kolekcja pojazdów kolekcjonowanych przez rodzinę Potockich. Niezapomnianą atrakcją jest możliwość przejażdżki po ulicach Łańcuta lub zasmakowanie zimą w sannie.