Diabelskie siły z Żagania
Agnieszka Malik 16.10.2016
Przy budowie jednego z nich, jak głosi legenda, swe szponiaste palce maczał sam diabeł. Piękno rezydencji przyciągnęło do niej największych twórców XIX wieku. Romantyczne historie przeplatały się z nagłymi zgonami właścicieli. Nie często jednak budowano dwie twierdze, co wiązało się z ich kosztami utrzymania. Dwoma zamkami mogło się poszczycić również Opole, choć do dziś pozostała zachowana z jednej budowli Wieża Piastowska, a z drugiej baszta z czerwonej cegły.
Żagań zawsze leżał blisko granic, które zmieniały się pod wpływem historycznych wydarzeń. Dziś usytuowany jest zaledwie 40 kilometrów od Niemiec i 100 km od Czech. Na początku XIII wieku książę Przemysław kazał wznieść nad Bobrem średniowieczny zamek. Już kilkadziesiąt lat później okazało się, że pomysł był co najmniej chybiony, ponieważ przeprawa nad rzeką straciła na znaczeniu, a ewentualni najeźdźcy bez problemu mogli zaatakować rozrastający się gród w zupełnie innym miejscu. Książę Konrad III Garbaty nie wahał się ani chwili, gdy wydawał rozkaz o wybudowaniu kolejnej warowni.
Klasztor zamiast zamku
Książę Konrad III Garbaty podarował w 1299 roku stare zamczysko i wieżę augustianom. Po szybkiej przebudowie przemienili obiekt w klasztor, który sukcesywnie się rozrastał. Powstała kaplica św. Anny i bogata biblioteka. Ojcowie zadziwiali świat pionierskim podejściem do nauki. Szczególne zamiłowanie do astronomii miał opat Ignaz von Felbiger, za którego kadencji w latach 1758-1778 powstały dwa obserwatoria. Po licznych pożarach dotykających klasztor i miejskie zabudowania augustianie znaleźli sposób na okiełzanie piorunów. W 1769 roku na wieży kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny zainstalowali pierwszy na Śląsku piorunochron. W latach 1783-1795 patronowali pierwszej na świecie stacji meteorologicznej, nazwanej Societas Meteorologica Palatina. W 1810 roku zakon został zlikwidowany, a bezcenny księgozbiór wywieziony do Wrocławia. W klasztornych murach znalazło miejsce wiele instytucji: szkoła elementarna, plebania, więzienie, Sąd Ziemski, Królewski Urząd Podatkowy.
Nad nowym zamkiem od początku budowy ciążyło jakieś fatum. Już w XIV wieku dotknął go niszczący pożar. Kolejne lata były coraz gorsze. Twierdza płonęła w 1486 i 1495 roku. Okoliczni coraz częściej szeptali, że to zapewne wynik klątwy, choć nikt nie wiedział, dlaczego i przez kogo miała zostać rzucona. W XVI wieku zamek został gruntowanie przebudowany, ale nadal nie opuszczały go złe moce.
Odwrócone szczęście
Wszystko miało się zmienić, gdy właścicielem twierdzy został Albrecht Eusebius Václav z Valdstejna, zwany częściej generałem Wallensteinem. Dobra otrzymał w 1628 roku od Ferdynanda II Habsburga w zamian za zaległy żołd z czasów wojny trzydziestoletniej, gdy dowodził cesarskimi wojskami. Wziął się z wielkim zapałem za przekształcenie twierdzy. Zaczął od wyburzenia ponad 70 domostw w okolicy i stworzenia z przeciętnej dotąd budowli eleganckiego palazo in fortezza. Chciał, żeby zamek rozkwitł z taką mocą, z jaką jego samego spotykały awanse społeczne.
Albrecht był bowiem synem drobnego szlachcica z Czech i nic nie zapowiadało, że kiedyś dzięki licznym sukcesom wojskowym uzyska tytuł księcia Friedlandu. Uśmiechnęła się do niego również fortuna, którą zawdzięczał małżeństwu z bogatą magnatką. Służba szeptała co prawda po kątach, że pokaźny posag miał rekompensować generałowi brak urody małżonki. Ściągnął do Żagania twórcę lunety Jana Keplera, któremu podarował obserwatorium i prasę drukarską. Astronom znany był również z umiejętności przepowiadania przyszłych zdarzeń. Zmarł jednak po dwóch latach w 1630 roku. Szczęście nagle odwróciło się od Wallensteina. Cesarz postawił generałowi zarzut zdrady stanu i 24 lutego 1634 roku stracił życie z rąk żołnierzy oddanych cesarzowi. Fatum znów dało o sobie znać.
Sposób na jego odwrócenie miał znaleźć książę Vaclav Eusebius von Lobkowitz. Jako pierwszy minister na dworze austriackiego cesarza Leopolda I postanowił ostatecznie przekształcić zamek w imponujący pałac. Zatrudnił do tego przedsięwzięcia budowniczego i architekta Antoniego Della Porta. Legendy mówią, że w pracach pomagał mu szatan, którego podobiznę Włoch obiecał umieścić na murach rezydencji. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, ale do dziś małe diabelskie wizerunki tkwią nad oknami pierwszego piętra. Trudno doliczyć się, czy faktycznie jest ich 1997, jak chciał diabeł, czy zaledwie 170, jak twierdzą ci, którzy próbowali ilość zweryfikować. Książę i jego rodzina miała przez 140 lat tak wielki wpływ na kształt architektoniczny twierdzy, że do dziś zwana jest Pałacem Lobkowitzów lub Książęcym, mimo że obiekt przeszedł liczne zmiany własnościowe.
Nie wiadomo również, czy konszachtów z siłami nieczystymi nie nawiązał kolejny właściciel - książę Kurlandii i Semigalii Piotr Biron, władający żagańskimi dobrami od 1785 roku. Inna legenda głosi, że cyrograf miał podpisać zatrudniony przez niego rzeźbiarz Jan Boreta, a sam szatan pozował do jednego z dzieł. Widok był to tak okropny, że artysta spadł z rusztowania i zabił się.
Zakochany duch księżniczki
Niezależnie od tego, czy wydarzenie takie w ogóle miało miejsce, nieszczęścia zaczęły omijać rezydencję zaliczaną do najpiękniejszych w Europie. Masowo natomiast zaczęli ściągać tu ludzie zaliczani do największych umysłów epoki. W Żaganiu przebywał kompozytor Ferenz Liszt, pisarz Honore de Balzac, niemiecki geograf Alexander von Humboldt, król pruski Wolhelm I i IV. Sale wypełniały niepowtarzalne dzieła sztuki, artystyczne meble, delikatne tkaniny, obrazy Caravaggia, Canaletta i Rembrandta, które podziwiali goście zachwycający się w sali koncertowej kunsztem muzyków i śpiewaków. W 1939 roku w rezydencji stworzono muzeum wnętrz, a w czasie wojny powstał tu szpital wojskowy.
Jak przystało na prawdziwy zamek, Żagań posiada podobno swojego ducha. Kobietą w białej poświacie ma być Dorota Talleyrand, najmłodsza córka księcia Piotra Birona. Gdy miała 15 lat, zakochała się nieszczęśliwie w księciu Adamie Jerzym Czartoryskim. Jej rodzice mieli jednak zupełnie inne plany i dlatego poślubiła księcia Edmunda De Talleyrand-Perigord, bratanka Napoleona I Bonaparte. Związek szybko się rozpadł. Księżna zakochała się bez reszty w młodszym o 20 lat księciu Feliksie Lichnowskim. Jej wielką miłością był również Żagań, w którym sprawowała opiekę nad szpitalami i działała charytatywnie, wspomagając ubogich i chorych. Jej ciało spoczęło w kościele p.w. św. Krzyża.
Warto zobaczyć
Muzeum Obozów Jenieckich
W Żaganiu i okolicach znajdował się kompleks hitlerowskich obozów jenieckich. W niektórych z nich więźniowie wykorzystywani byli do pracy w fabrykach zbrojeniowych i przy budowie autostrady łączącej Wrocław z Berlinem. Władzę na nimi sprawował Wehrmacht lub naczelne dowództwo Luftwaffe. W pozostałych więziono polskich podoficerów i szeregowców z osadzonych w 1939 roku. W 1940 roku w największym z obozów (na obszarze 48 hektarów) przebywało 45 tys. jeńców francuskich. Stalag VIII C Sagan zasłynął z tego, że znajdowali się w nim żołnierze niemal wszystkich narodowości: Kanadyjczycy, Algierczycy, Marokańczycy, Brytyjczycy, Senegalczycy, Czesi, Belgowie, Jugosłowianie.
Z obozem jenieckim związana jest historia ucieczki 80 więźniów w 1944 roku. Tylko trzem udało się zbiec skutecznie. Akcję nazwano „drewnianym koniem”, gdyż jeńcy wykopali podkop pod skrzynią w sali gimnastycznej. Za obozowymi drutami kwitło tzw. życie kulturalne, którego świadectwa można obejrzeć na wystawie w muzeum.
Najwięcej więźniów znajdowało się jednak w Stalagu 308Neuhammer. Przygotowany był on wiosną 1941 roku z myślą o jeńcach rosyjskich. Na początku mieszkali pod gołym niebem, później zaczęli budować sobie ziemianki, a w od 1941 roku rozpoczęto stawianie baraków. W obozie przebywało 120 tys. mężczyzn.
Biblioteka klasztorna poaugustiańska w Żaganiu
To miejsce, które zachwyci zarówno tradycjonalistów, jak i miłośników e-booków. Właśnie tutaj można poczuć klimat, którego nie odda żadna wirtualna rzeczywistość. W Żaganiu znajduje się jedna z najbogatszych w Polsce kolekcja starych ksiąg oraz globusów. Wielka XVIII-wieczna sala słynie ze znakomitej akustyki i pięknego wystroju.