Lubelszczyzna pałacowo
Agnieszka Malik 26.10.2016
Tajemniczo brzmi jednak napis na bramie wjazdowej do pałacu w Kozłówce „To mniey boli”. Jest to część motta rodzinnego, któremu hołdowali wszyscy członkowie, niezależnie od historycznych zawieruch dziejowych. Wywodzić się ono miało z czasów bitwy pod Płowcami, gdy rycerz Florian Szary, założyciel rodu Zamoyskich, został trzykrotnie trafiony w brzuch. Włócznie krzyżackie sterczały z krwawiących trzewi, gdy schylił się nad nim król Władysław Łokietek ze słowem pocieszenia. Usłyszał wówczas słowa: „To mniey boli niż ojczyzna w niewoli”.
W czasie II wojnie światowej w majątku ukrywał się przed Niemcami ksiądz Stefan Wyszyński, pełniący wówczas funkcję kapelana sióstr franciszkanek z Zakładu dla Ociemniałych w Laskach. Przybył tu z podopiecznymi na zaproszenie Aleksandry i Jadwigi Zamoyskich. Inne osoby chroniące się w tych murach brały chętnie udział w dysputach prowadzonych przez późniejszego prymasa, a debaty nazwano poniewczasie „Akademią Kozłowiecką”. W tym tragicznym czasie ostatni ordynat z Kozłówki przeszedł przez więzienie w Lublinie oraz obozy w Auschwitz i Dachau. Cudem udało mu się uniknąć śmierci, a gdy tylko odzyskał wolność, wstąpił do II Korpusu Polskiego, zaś po wojnie wyemigrował do Wielkiej Brytanii.
Oprócz epokowych mebli, oryginalnej porcelany i unikatowego wyposażenia wnętrz warto zobaczyć zbiory Galerii Sztuki Realizmu Socjalistycznego. Liczą ponad 1600 rzeźb, plakatów, obrazów, grafik i rysunków. Historyczną już wartość mają pomniki z czasów PRL-u. Jest tu posąg Włodzimierza Lenina przywieziony z Poronina, Juliana Marchlewskiego z Włocławka i Bolesława Bieruta z Lublina. Powozownia skrywa zabytkowe kolasy z XIX wieku. Wśród nich zobaczyć można dwukółkę i wagonettę, latarnie i zegary powozowe, siodła dla pań i pudła na kapelusze.
W 2007 roku zespół pałacowo-parkowy uznany został za pomnik historii, z którą spotkać się można w Kozłówce na każdym kroku. Kompleks pałacowo-parkowy powstał w I połowie XVIII wieku, dzięki Tekli z Pepłowskich Bielińskiej i jej mężowi Michałowi. Poważna przebudowa miała miejsce w latach 1898-1911 za czasów ordynata Konstantego Zamoyskiego. Muzeum w Kozłówce powstało w 1944 roku. W 1976 roku zostało udostępnione do zwiedzania. Niezwykle urokliwy jest spacer po parku, który zachował swoje pierwotne barokowe założenia. Niezależnie od pory roku panuje tu niebywała atmosfera. Niezapomniane wrażenie pozostawi też wizyta w rosarium.
Polskie Ateny
Zaledwie 45 km dzieli pałac w Kozłówce od rezydencji w Puławach, która zawsze tętniła życiem. Francuski park geometryczny, który później przekształcono w 30-hektarowy angielski park krajobrazowy, sprzyjał częstym wizytom ludzi sztuki, nauki i najtęższych głów XVIII-wiecznej Polski. Parkowe ścieżki przemierzali najsłynniejsi w epoce malarze, pisarze, architekci czy muzycy. Puławy leżą w trójkącie turystycznym, który tworzą również Kazimierz Dolny oraz Nałęczów z muzeum Bolesława Prusa usytuowane w XVIII-wiecznym pałacu Małachowskich.
W 1801 roku nie bez powodu miejsce to zostało obwołane polskimi Atenami. Właśnie tu rozpoczęło działalność pierwsze w Polsce muzeum narodowe, a uroku dodawała mu bliska lokalizacja wybudowanej trzy lata wcześniej Świątyni Sybilli, wzorowanej na rzymskim odpowiedniku. Nad jej wejściem wyryto napis: Przeszłość przyszłości.
Dla kształcącej się młodzieży z najlepszych szlacheckich i ziemiańskich rodów nie lada wabikiem był księgozbiór Czartoryskich, liczący w 1830 roku 60 tysięcy woluminów i około 3 tysięcy rękopisów. Książki ocalały przed dziejową zawieruchą dzięki szybkiej decyzji o ich wywozie do Paryża. Stamtąd wróciły do Krakowa, stając się częścią zbiorów Muzeum Czartoryskich.
Młodzież mogła kształtować swoje artystyczne gusty, podziwiając malarskie brylanty: „Damę z łasiczką” Leonarda da Vinci, „Krajobraz z miłosiernym samarytaninem” Rembrandta czy „Portret młodzieńca” Rafaela Santi. Los tego ostatniego nie został do dziś rozwikłany. Wiadomo jedynie, że zaginął pod koniec II wojny światowej.
Dzieła sztuki znajdowały się w Domu Gotyckim, który powstał w 1809 roku z przebudowanego pawilonu parkowego. Dziś mieści się w nim muzeum, w którym znajdują się między innymi portrety Izabelli z Flamingów Czartoryskiej z dziećmi. To właśnie dzięki niej w posiadłości znalazły się najwybitniejsze dzieła europejskie. Była jedną z największych kolekcjonerek, wielbiących piękno. To ona stworzyła muzeum i bibliotekę w rodzimej posiadłości, w której zgromadziła ponad 16 tysięcy dzieł polskich i 22 tys. książek w języku obcym. Do Puław zjeżdżali miłośnicy bezcennych rękopisów, rycin, map i archiwaliów, bo właśnie tu księżnej udało się zgromadzić 2,5 tys. unikatów.
Mimo zmian w powojennej rzeczywistości, nic tak naprawdę się tu nie zmieniło. Niemal każdy pałacowy zakątek znalazł nowych opiekunów i miłośników. Dziś nadal koło rezydencji przechadzają się miłośnicy literatury, ściskający pod pachą książki. Przysiadają na kamiennym murku otaczającym sadzawkę, a w cieplejsze dni odpoczywają na trawie. Gotycka Aleja wiedzie ich do Domku Greckiego, czyli dawnej oranżerii, gdzie dziś mieści się biblioteka miejska.
W pałacu Marynki, wybudowanym dla Marii z Czartoryskich Wirtemberskiej, mieści się obecnie Oddział Pszczelarstwa Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa. Park otaczający pałac zaliczany jest do najpiękniejszych w Polsce. Zadbali o to kolejni zarządcy - najczęściej ludzie profesjonalnie i naukowo zajmujący się roślinami, którzy koło buków i lip z czasów Czartoryskich hodowali egzotyczne okazy. Ciągle aktualna pozostaje łacińska sentencja Horacego wyryta na portyku: „Ten zakątek ze wszystkich najbardziej się do mnie uśmiecha”.
Pałac mający cechy budowli obronnej wzniósł w latach 1671-1676 marszałek wielki koronny Stanisław Herakliusz Lubomirski. W 1706 roku nowymi właścicielami zostali Sieniawscy i właśnie za ich panowania po raz pierwszy obiekt został zniszczony przez Szwedów. Na przełomie XVIII i XIX wieku rozkwita ponownie za sprawą Izabelli z Flemingów i Adama Kazimierza Czartoryskich. Ich syn Adam Jerzy musiał uciekać z kraju po powstaniu listopadowym, a jego rodzinną posiadłość skonfiskowali Rosjanie. Ich łupem padły zgromadzone zbiory Sztuki oraz liczne książki. Największe bezcenności ocalały, dzięki temu że zostały ukryte pod Świątynią Sybilli. Uratował je opiekun Franciszek Kozłowski, który pod osłoną nocy wywiózł je do klasztoru Reformatów w pobliskim Kazimierzu Dolnym. Potem czekała je kolejna podróż do majątku Zamoyskich w Klemensowie. Uznano, że nie są jednak zbyt bezpieczne, więc trafiły do pałacu Czartoryskich w Sieniawie, gdzie ukryto je w oficynie dworskiej.
W 1843 roku w pałacowych komnatach powstał Aleksandryjski Instytut Wychowania Panien, który od 1862 roku zastąpił Instytut Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa. Jego kontynuatorem jest mieszczący się dziś w pałacu Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa.