Gazeta Panorama OPOLSKA Wydawnictwo OPOLMEDIA Kontakt
panorama opolska

Wiadomości z Opola i okolic

Środa, 11 grudnia 2024
Imieniny: Biny, Damazego, Waldemara


Jak papa Musioł niszczył Opole i zostawił pobojowisko


Jan Stanisław Trzos 11.03.2013

Karol Musioł zapoczątkował festiwal szmiry i kiczu w rodzaju panien pasiecznych, dętych bęcwałów z armatami i prymitywnych fontann. Za jego rządów zniknęła z Opola europejska elegancja i szyk, a rozpoczęła się manifestacja azjatyckich gustów i upodobań.


Opinia o Karolu Musiole jako dobrym gospodarzu Opola oparta jest na mitach, a po części na barwnej burleskowej osobowości. Dokonania Papy Musioła jednym tchem wymieniane przez apologetów, takie jak budowa amfiteatru, kina "Kraków", szkoły muzycznej czy dwóch mostów na Odrze, w żaden sposób nie równoważą ogromnych zniszczeń, do jakich doprowadziła jego ekipa w zabytkowej substancji miasta. Sukces pierwszy - most pieszy przez Odrę na wyspę Bolko. Oddany do użytku w 1960 roku, już w chwili otwarcia budził zdziwienie i krytykę. Ówczesną wyspę z parkiem i ogrodem zoologicznym nie łączyła bowiem z miastem żadna trwała przeprawa. Jeśli więc należało już coś budować, to most dla ruchu kołowego. Błąd dostrzeżono po fakcie i blamaż próbowano ratować zezwoleniami na przejazd dla niektórych samochodów dostawczych i osobowych. Należało je okazywać stojącemu przed mostem milicjantowi. Cenę za tę chybioną inwestycję miasto musiało płacić przez dziesięciolecia, aż do momentu oddania przed kilkoma laty mostu od strony Wójtowej Wsi. Drugi most - Piastowski (na zdjęciu) - powstał jako fanaberia prezydenta, który bawiąc w delegacji na Węgrzech zachwycił się (na wszelkie piękno wrażliwy był wielce) jakimś białym mostem o wygiętych, łukowatych przęsłach. Po powrocie podzielił się wrażeniem ze swymi projektantami, a ci od razu postanowili podobne dzieło stworzyć w Opolu. Plany rekonstrukcji poprzedniego, zniszczonego mostu przeprojektowano tak, aby przęsła upodobnić do wzorca węgierskiego. Techniczna nieprzydatność owego cuda, jak również zerowe walory estetyczne nie miały dla autorów najmniejszego znaczenia. Chodziło im jedynie o to, by dogodzić pryncypałowi, co mogło zaowocować awansami, pochwałami i nagrodami. Ów most na zawsze zdegradował i okaleczył najpiękniejszy widok na opolską Starówkę od strony północnej. Precedensowy wyczyn prezydenta zapoczątkował istny festiwal szmiry i kiczu w rodzaju panien pasiecznych, dętych bęcwałów z armatami i prymitywnych fontann. Za jego rządów zniknęła z Opola europejska elegancja i szyk, a rozpoczęła się manifestacja azjatyckich gustów i upodobań.

Upiorne pomysły

Kolejne "osiągnięcia" Papy Musioła również nie wytrzymały próby czasu. Kilka lat temu zamieniła się w gruzy niedopasowana do kontekstu architektonicznego Starego Miasta bryła kina "Kraków". Płytki i niefunkcjonalny amfiteatr - popłuczyna po greckich i rzymskich konstrukcjach tego typu - rozłazi się jak budowla z piasku. By ratować to "arcydzieło", pracownia znanego opolskiego architekta wygenerowała za prawie milion złotych projekt przebudowy socjalistycznego monumentu. Koszty wątpliwej przemiany wizerunku amfiteatru będą przeogromne. No ale czego się nie robi dla zaspokojenia upodobań gawiedzi. Największe sukcesy odnotował genialny Papa w niszczeniu architektonicznych zabytków Opola, będących wkładem naszego miasta do materialnego dziedzictwa kultury europejskiej. Za rządów Karola Musioła zaczęła się systematyczna i planowa dewastacja śródmieścia. Do Opola przybyli z rozmaitych stron Polski architekci i kreślarze, określani przez profesora Politechniki Opolskiej Jana Kubika, prezesa Opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami "ludźmi znikąd". Rozpoczęli realizację unicestwiania "germańskich" świadectw przeszłości. Burząc barokowe, biedermaierowskie, klasycystyczne, secesyjne, artdecowskie i eklektyczne budynki w śródmieściu, łudzili naiwnego gospodarza, że w miejscu ruder (tak w ich nomenklaturze określano wysokiej klasy zabytki) powstaną piękne domy i dzielnice wzorowane na wspaniałych projektach naszego wschodniego brata. Z krajobrazu Starego Miasta jeden po drugim zaczęły znikać znakomite pomniki architektury. Najcenniejszym zniszczonym zabytkiem, który obciąża sumienie Karola Musioła oraz urzędy architekta miejskiego i wojewódzkiego konserwatora zabytków, był gmach rejencji opolskiej przy placu Wolności. Ten piękny klasycystyczny budynek szczęśliwym trafem przetrwał pożogę wojenną i trwał w dobrym stanie do lat 60. ubiegłego wieku. Zaprojektowany przez genialnego niemieckiego grafika, malarza i architekta Karola Schinkla (1781-1841) nawiązywał kształtem i zdobieniami do stylu antycznego. Co ciekawe, inne konstrukcje Schinkla: Neue Wache, Teatr na Geudamer Markt w Berlinie oraz najwybitniejsze dzieło - monachijska Katedra nad wodą - zniszczone bardziej niż gmach rejencji opolskiej, zostały po wojnie pieczołowicie odrestaurowane i obecnie stanowią zabytki klasy światowej. U nas natomiast architekci zaproponowali wybudowanie na wzór warszawskiej ściany wschodniej Alei Opolskiej, mającej biec od wiaduktu przy ul. Ozimskiej ku Odrze. Papa Musioł ten upiorny pomysł zaczął realizować. Plany zakładały całkowite wyburzenie znajdujących się tam budynków, włącznie z restauracją "Europa" i postawienie konstrukcji halowych podobnych do tych, jakie istnieją na osiedlach Chabry i Dambonia. Jedna z hal stanęła w miejscu, gdzie obecnie znajduje się siedziba PZU. Przygotowując teren pod budowę zdołano wyburzyć wszystkie okoliczne kamienice w kierunku kawiarni "Bajka", likwidując przy okazji ulicę Piwną, Podgórną, cześć Studziennej i połowę Matejki.

Prywata, chałtura i kicz

Po zniszczeniu kamienic przy Piwnej i Podgórnej projektantom zabrakło już wyobraźni. Stoi więc przed szklaną ścianą obecnego urzędu skarbowego goły zrujnowany plac bez żadnej perspektywy na przyszłość. Szaleńcze projekty Papy Musioła przewidywały też likwidację placu Kopernika, prawie całego Zaodrza z budynkami szkoły podstawowej nr 8 (przekształconej obecnie na Instytut Sztuki UO) i ciągu kamieniczek przy Wrocławskiej (do świateł na skrzyżowaniu ulic Nysy Łużyckiej i Niemodlińskiej). Wyburzono kamienice przy Niedurnego i Spychalskiego. Szaleństwo niszczenia odebrało całkowicie rozum opolskim projektantom i decydentom. W miejscu restauracji "Europa" po jej wyburzeniu planowano urządzić zieleniec, a w miejscu starego hotelu na cyplu wybudować sklep typu "delikatesy". Wzdłuż Koraszewskiego stał szereg najstarszych barokowych kamieniczek, oznakowanych tabliczkami, że za ich zniszczenie grozi odpowiedzialność karna. Nie ma już po nich śladu. Nikogo nie ukarano. Broniłem swego czasu placu franciszkańskiego przed dewastacją i budową w tym miejscu banku. No i co? Plac jest dzisiaj zimny i martwy, tak samo jak szklano-stalowa konstrukcja budynku bankowego. Wizja Karola Musioła emanowała nawet po jego śmierci. W latach 90. Towarzystwo Opieki nad Zabytkami oprotestowało budowę kolektora i piętrowego garażu na zapleczu Filharmonii Opolskiej, proponując by miejsce to oddać kupcom pod budowę małych hotelików, restauracji i kawiarni. Nasze protesty pozostały bez odpowiedzi. Ten, kto powziął decyzję o takim zagospodarowaniu areału, powinien trafić do więzienia, bo to afera większa niż wszystkie łapówkarskie przekręty w Ratuszu. Prywata, chałtura i kicz, osadzone nadzwyczaj mocno w realiach średniowiecznego zabytkowego miasta przez Papę Musioła, pozostają niezniszczalne. Tak bardzo, że pokolenia urodzone w jego czasach nie mają dziś pojęcia jak wyglądało Opole, zanim ekipa Musioła zajęła się renowacją miasta.