Czersk: Klejnoty w komnatach
Agnieszka Malik 14.05.2015
Gdyby udało się odnaleźć rozsypane przez nią legendarne perły, można by po raz kolejny odbudować zniszczone mury.
Podobno na murach obronnych pojawia się czasami duch w powłóczystych białych szatach, obchodzący dostojnie dawną posiadłość. Zjawą ma być królowa Bona, która za życia lubiła spędzać czas na tym zamku. Przypominał jej bowiem włoskie rezydencje, szczególnie gdy szukała ukojenia po śmierci męża.
Swoje rządy w połowie XVI wieku zaczęła od pogłębienia piwnic. Miała w nich gromadzić nieprzebrane skarby, uważając, że właśnie tu będą świetnie strzeżone. Na pełnych słońca stokach kazała posadzić pierwsze na Mazowszu winorośle.
Legenda mówi, że gdy królowa w dużym pośpiechu opuszczała włości, zdarzyła się niezwykła historia. Służba pakowała rzeczy, a Bona osobiście pilnowała pachołków wynoszących z piwnic skrzynie pełne kosztowności. Jedno z puzderek nie było domknięte - sznur pereł zahaczył o stalowy hak w murze i klejnoty rozprysły się po zamkowych zakamarkach. Włoszka należała do osób przesądnych, zabroniła więc zbierania bezcennych kamieni. Miało to bowiem przynieść właścicielce pecha. Jej duch powraca podobno ciągle do Czerska, aby sprawdzić, czy znalazł się śmiałek, który odważyłby się pozbierać perły. To jedna z wersji legendy. Inna powiada, że królowa sama schyla się po kosztowności, ale gdy już podniesie ostatnią perłę, gubi wszystkie pozostałe.
Mogli je znaleźć jednak Szwedzi, którzy przez jakiś czas ukrywali się w twierdzy, gdy zostali pobici przez Stefana Czarneckiego pod Warką. Najbardziej zafrapowała ich 24-metrowa baszta, w której znajdował się ciężki loch, tzw. fundum. Więzień spuszczany był ponad dziesięć metrów w dół na wielkie kamienie, mające udaremnić próby dokonania podkopu. Z wierzchołka baszty rozpościerał się najpiękniejszy widok na okolicę.
Zaradny marszałek
Gdy Szwedzi w 1656 roku opuścili twierdzę, wysadzili mury obronne. Niewiele więc mogli wyszabrować Kozacy i wojska węgierskie, przechodzące później przez miasteczko. Dzieła zniszczenia dopełnił atak zarazy morowej w 1670 roku, po którym ostało się jedynie trzynastu mieszkańców.
Pod urokiem zniszczonej budowli pozostawał marszałek wielki koronny Franciszek Bieliński, który postanowił wskrzesić ją do życia. Nakazał wznieść ceglany most. Złośliwi twierdzą, że zrobił to z próżności, aby godnie wkraczać na dziedziniec. Pogłoski mówiły, że polecił przebudować swą rezydencję w Otwocku tak, aby z gabinetu widzieć oddalone o 18 kilometrów ruiny. Marszałek wpisał się do historii jako człowiek pełen chęci do pracy, realizujący najśmielsze projekty.
To dzięki niemu w Warszawie wybrukowano główne ulice, powstała też zawodowa straż pożarna. W 1772 roku przystosował zamek w Czersku do pełnienia funkcji sądu grodzkiego. Kazał również postawić od podstaw budynek archiwum, w którym gromadzono księgi grodzkie i ziemskie. Problemy zaczęły się siedemnaście lat później, gdy niespodziewanie budynek zaczął grozić zawaleniem. Najważniejsze akta przenoszono w pośpiechu do wieży i składano na dwóch piętrach. Dawny arsenał w baszcie był jednak za mały, aby pomieścić wszystkie księgi oraz dokumenty. Po śmierci marszałka nie było nikogo, kto kontynuowałby jego dzieło.
Odebrane prawa miejskie
Twierdza popadła więc w całkowitą ruinę, dostarczając materiał budowlany mieszkańcom. W 1905 roku z zamkowych cegieł w całości został wybudowany kościół parafialny pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. W XII wieku stała tu drewniana kolegiata p.w. św. Piotra, świadcząca o randze czerskiej ziemi.
Zamek kazał wybudować książę Janusz I Starszy w 1388 roku. Najlepszym miejscem było wzgórze, na którym stała drewniana budowla obronna z XII wieku. Prace trwały przez osiem lat. W 1413 roku książę zadecydował, żeby przenieść dotychczasową stolicę kasztelani z Czerska do Warszawy. Decyzję podjął m.in. po tym, jak Wisła zmieniła swe koryto, ułatwiając dostęp wrogowi do czerskiego zamku.
W 1869 roku władze rosyjskie odebrały prawa miejskie nadane Czersku w 1350 roku. Pozostałości zamku uratowali członkowie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, którzy przystąpili do działania w 1907 roku. W 1921 roku przejęli zamek na własność, a w 1932 r. opracowano projekt rekonstrukcji budowli. Pod nadzorem architekta Jana Łukasika wylano nowe betonowe stropy, lecz dalsze działania przerwała wojna.
Mimo że nie udało się odnowić potężnej budowli, nadal czuwają w jej murach odwieczni mieszkańcy. Legenda opowiada o księciu Januszu I Starszym, który chciał mieć zamek z prawdziwego zdarzenia. Marzył, aby obsadzić go załogą walczącą do ostatniego tchnienia. Taką, która nigdy nie musiałaby się poddać. Najszersze i najwyższe mury nie były jednak w stanie tego zagwarantować. Postanowiono więc wybudować pod zamkiem sieć podziemnych korytarzy. Nikomu do tej pory nie udało się potwierdzić tej hipotezy, choć podobno archeolodzy odnaleźli drzwi koło zwodzonego mostu, prowadzące w nieznanym kierunku. Miejscowi powiadają, że ci, którzy udawali się w poszukiwaniu labiryntu, nigdy już nie wracali.
Warto zobaczyć
* Ruiny zamku w Czersku.
* Góra Kalwaryjska: kościół p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego, kościół p.w. Opatrzności Bożej, pobernardyński zespół klasztorny, kaplica św. Antoniego, dawne Kolegium Pijarów, Dom Modlitwy i Sąd Pokoju, ratusz, cmentarz żydowski oraz parafialny.
Warto znaleźć trochę czasu, aby zwiedzić oddaloną o 3 kilometry Górę Kalwarię, zwaną też Nową Jerozolimą. Miejscowość założył w XVII wieku biskup poznański Stefan Wierzbowski, wzorując się na układzie przestrzennym prawdziwej Jerozolimy. W II połowie XVIII wieku wybudowano kapliczkę św. Antoniego. Zasłynęła ona z cudownej mocy dzięki figurze św. Antoniego Padewskiego oraz wypływającemu koło niej źródełku, które ma działanie zdrowotne. W XIX wieku Górę Kalwarię zamieszkiwali Żydzi, stając się liczącym ośrodkiem chasydyzmu. Na czele formalnej organizacji stanął cadyk Abraham Alter, który zasłynął z ortodoksyjnego przestrzegania zasad wiary. Ciekawą pamiątką jest cmentarz z 1827 roku, na którym zachowało się około stu tablic nagrobnych.