Spłacamy z opóźnieniem
Halina Kochalska 28.11.2009
Banki mają powody do obaw. Pilnie obserwowany przez nie wskaźnik złych kredytów systematycznie rośnie. Wszystko dlatego, że gospodarstwa domowe coraz gorzej radzą sobie z obsługą kredytów. Odsetek złych kredytów w tej grupie w październiku sięgnął już 5 proc. zadłużenia. Oznacza to, że co 20 pożyczona przez gospodarstwa domowe złotówka nie wraca do banku w terminie. Wzrost złych kredytów z 4 do 5 proc. zajął 6 miesięcy - wynika z październikowych danych Narodowego Banku Polskiego. Na koniec ubiegłego miesiąca wartość zagrożonych kredytów gospodarstw domowych wyniosła 20,55 mld zł i była o ok. 900 mln zł wyższa niż miesiąc wcześniej. Wśród kredytów uznanych za zagrożone znajdują się kredyty poniżej standardu, czyli spłacane z opóźnieniem od 1 do 3 miesięcy (2,46 mld zł), wątpliwe, które regulowane są 3 do 6 miesięcy po terminie (2,36 mld zł) i stracone, czyli nieoddawane przez ponad 6 miesięcy. Tych ostatnich jest najwięcej i to ich wartość wzrosła w październiku najbardziej, bo o ponad 700 mln zł (do 15,72 mld zł).
Pozytywnie zaskoczyli natomiast przedsiębiorcy. W październiku odsetek należności zagrożonych firm spadł. Z ponad 10,52 proc. we wrześniu obniżył się do 10,49 proc. Wartość kredytów, z jakimi mają problem przedsiębiorstwa, a wraz z nimi i banki, na koniec października wyniosła 22,49 mld zł wobec 22,59 mld zł miesiąc wcześniej. Przyrost zagrożonych należności negatywnie wpływa na wyniki banków, ponieważ zmusza je do tworzenia rezerwy na niespłacane kredyty. W pierwszych trzech kwartałach 2009 r. banki zawiązały ponad 8,2 mld zł rezerw na kredyty zagrożone. W tym czasie zysk netto całego sektora wyniósł 7 mld zł. Taki obrót sprawy nie rokuje najlepiej poszukującym kredytów. Banki z pewnością będą coraz skrupulatniej badać sytuację zainteresowanych pożyczeniem pieniędzy, a także poszukiwać sposobów zabezpieczenia się przed nierzetelnością klientów.