Nysa: Pałac pełen przeszłości
koma 18.06.2015
Twórcami pałacu byli liczni mecenasi, co miało wpływ na kształt i wystrój poszczególnych skrzydeł. Powstała w 1897 roku placówka muzealna jest najstarszą tego typu instytucją na Opolszczyźnie. Dziś mieści bogaty zbiór eksponatów dotyczących burzliwej historii miasta, pradziejów nyskiej ziemi, militariów czy archiwaliów. Na zdjęciach zachowały się zniszczone dziś zabytki, jak pałac w Kopicach czy nieistniejący już pałac w Wierzbniku. Bogatej kolekcji malarstwa europejskiego nie powstydziłyby się największe muzea w Europie. W muzeum zaprezentowano m.in. wnętrze mieszczańskiego domu z przełomu XIX i XX wieku, składające się części mieszkalnej oraz gospodarczej. Tapety na ścianach, firany z lambrekinami, serwantka z porcelaną, fotografie na komodzie, polifon czy fotel ustawiony tuż obok kaflowego pieca wyglądają jakby stały tu od wieków, a gospodarz tylko na chwilę opuścił pomieszczenie. Na dziedzińcu pałacu często organizowane są wystawy lub targi.
Na szlaku czarownic
Jedna z wystaw w nyskim muzeum udostępniana jest tylko tym zwiedzającym, którzy ukończyli 12 lat, gdyż prezentuje historię czarownic i ich procesy. W 1341 roku powstał w mieści urząd inkwizytora, ale masowe stosy zaczęły płonąć dopiero w XVII wieku. Za czasów księcia nyskiego Karola Ferdynanda I Wazy zginęło ponad 250 osób. Kobiety znające się na medycynie czy ziołach obarczano winą za klęski żywiołowe, choroby czy nawet wybuchające wojny. Po osądzeniu zabierano im majątki, co sprzyjało rzucaniu oskarżeń na coraz to bogatsze panie. Ze spaleniem żony Marii nie mógł pogodzić się radny Peschka. Gdy wystawił jej mały pomnik, inkwizytor Bobliga uznał go w 1692 roku za czarownika. Ostatni proces odbył się w 1715 roku, a oskarżona trafiła do szpitala psychiatrycznego.
Koło Domu Wagi w centrum Nysy znajdował się pręgierz, a za miastem stał od 1639 r. piec do palenia czarownic, w którym można było równocześnie spalić 20 osób. Na wystawie można zobaczyć krzesło czarownic, które należało do popularnych narzędzi tortur wytwarzanych najczęściej z drewna. Najbardziej przedziwne modele przypominały żelazny fotel z kolcami i były podgrzewane. Wystarczyło 15 minut, aby kobieta przyznała się do wszystkich zarzucanych jej czynów. Najdłużej przesłuchiwana oporna siedziała na krześle przez 12 godzin.
Do najpopularniejszych zabobonów z okolic Nysy należały przekonania: