Nowa moda czy konieczność? Leczenie morzem
am/fot. LOT Łeba Błękitna Kraina 26.02.2016
Właśnie wtedy pojawi się nad Bałtykiem życiodajny jod, którego jest znacznie mniej w czasie słonecznej aury. Jego stężenie uzależnione jest od przyrody. Słońce, wiatr, fale, słona woda - to dziś nie tylko błogie wylegiwanie się na plaży, to też leczenie morzem. Morski klimat działa bowiem jak lekarstwo. W wielu opracowaniach naukowych powtarzają się określenia dotyczące leczenia morzem, takie jak bodźcowość, mozaikowość, nasłonecznienie, wiatr.
Letniskowa miejscowość Łeba od wielu lat słynie ze specyficznego klimatu. Od 1974 roku miasto należy do obszarów specjalnie chronionych. Zatwierdzono nawet dla niego profil leczniczy, obejmujący choroby układu oddechowego, narządu ruchu, przemiany materii.
Bodźcowość klimatu Łeby uważana jest za lepszą niż na Wyspach Kanaryjskich. Służy poprawie samopoczucia. Zwiększona emisja leczniczych związków soli i jodu, działanie odbitych promieni słonecznych wpływają pozytywnie na zdrowie psychiczne.
- Mozaikowość Łeby jest wynikiem częstych zmian w strefie przybrzeżnej gdzie występują piaszczyste mierzeje - twierdzi klimatolog Kazimierz Rabski. - Powiew chłodnego wiatru, nie mającego naturalnych przeszkód (jezioro Łebsko i Sarbsko ), a do tego jakby filtrowanego przez naturalne i chronione otoczenie (lasy sosnowe), natrafia na rozgrzane jak piec wydmy ruchome Słowińskiego Parku Narodowego. Wytwarza się wówczas naturalna różnica ciśnie, między morzem a lądem, którą możemy poczuć jako powiew przyjemnej bryzy morskiej.
Zdaniem specjalisty nie ma lepszej bryzy niż w Łebie. Tych którzy nie mają przeciwwskazań lekarskich, te zmiany uodparniają. Nasłonecznienie Łeby i pobliskich okolic jest o 45 procent większa niż np. na Śląsku. Przy czym duża, bo około 85-procentowa zawartość kwarcu w piasku, powoduje lepsze niż gdzie indziej odbijanie światła słonecznego, które z kolei jest lepiej asymilowane przez powietrze.
Wiatr wiejący w Łebie zwiększa dynamikę zmian atmosferycznych, co powoduje większe falowanie morza. Fale załamujące się po piaszczystych brzegach rozpylają w powietrzu sól i jod, czyli uruchamiają naturalny inhalator dróg oddechowych. Tylko sześć dni w roku w Łebie jest bezwietrznie. Osoby cierpiące na uczulenia w okresie wysokiej emisji alergenów powinny jak najwięcej godzin spędzać na plaży. Morskie powietrze to nie tylko tlen, lecz także „nawilżacz oskrzeli i płuc”. Duża dynamika zmian atmosferycznych sprawia, że półgodzinny spacer przy silnym wietrze, wpływa lepiej niż 2-3 godziny spędzone na siłowni.
Brodzenie w falach, poprawia krwioobieg w nogach, leczy żylaki. Kąpiel w falującej wodzie to także lek na zaparcia (zanurzenia w okolicach pępka), wzdęcia, wzmocnienie pracy jelit.
Pozasezonowe pobyty nad morzem, szczególnie w okresie sztormów (wiosna-jesień-zima) działają jeszcze korzystniej na budowanie odporności organizmów.