Arboretum (arbor to drzewo) w Bolestraszycach, tuż koło Przemyśla, zajmuje obecnie 25 hektarów, na których znajduje się 3,5 tysiąca gatunków często zadziwiających i bardzo rzadkich roślin. Jedzie się do niego malowniczą drogą, wzdłuż Sanu. Czasami ma się wrażenie, że pagórkowate zbocza, małe dworki przy szosie to krajobraz włoski, a nie polskiego Podkarpacia.
W 1975 roku, gdy założono arboretum, rozciągało się na przestrzeni zaledwie 9 hektarów. Wiosną kwitną rozłożyste magnolie. Ciekawostką jest rzadka w Polsce metasekwoja chińska, podziwiać można miłorząb dwuklapowy i cypryśnik błotny. Znajdują się tu nie tylko rzadkie odmiany roślin jak również zagrożone wyginięciem, jak kotewka orzech wodny. Wszyscy, którzy wierzą w magiczne działanie czterolistnej koniczyny, będą zachwyceni marsylią czterolistną, przynoszącą szczęście.
W szkółce rosną jabłonie, wśród których przechadzają się miłośnicy "świętego spokoju". W czasie festynów można skosztować rzadkiego smaku dereni i wiekowych jabłek w bardzo niespotykanych postaciach, np. kiszonych. Wystawcy proponują rodzime produkty, wytwarzane w ich przydomowych gospodarstwach.
Oprócz trzech stawów w dolinie Sanu, nad którymi prowadzą drewniane pomosty, ciekawostką jest usytuowany na wzgórzu dwór. W 1846 roku zamieszkał w nim słynny malarz Piotr Michałowski, który na łonie natury malował obrazy z końmi i mieszkańcami wsi. Zasłynął jako znawca akwareli. To właśnie jego obraz, jako jedynego Polaka. można dziś podziwiać w paryskim Luwrze. Był też twórcą założenia parkowego, które dziś odwiedza około sto tysięcy turystów. W historycznych murach dworu mieści się Muzeum Przyrodnicze, prezentujące m.in. ponad sto gatunków ptaków.
Atrakcją jest również niedawno włączony do niego fort pancerny XIII b. Należy do budowli obronnych twierdzy Przemyśl, jednej z największych w Polsce. Warto dotrzeć do fortu XIII, oddalonego o kilkaset metrów, dalej zwanego San Rideau. Jego powierzchnia to aż 2200 metrów kwadratowych. 22 marca 1915 roku wysadzono go po poddaniu twierdzy. Materiały wybuchowe oraz ludzie zniszczyli fort w 75 procentach. Pozostałości wzbudzają nadal podziw nad wyobraźnią budowniczych. Więcej o mrożącej krew w żyłach historii, która miała miejsce w San Rideau, dowiecie się w zakładce "Reporter na tropie"
Zdjęcia: Agnieszka Malik