Narciarze jadą do dawnego Grunwaldu
Mimo że w całej Polsce temperatury niemal wiosenne, to w Zieleńcu (woj. dolnośląskie) ruszył sezon narciarski. Zaledwie 8 km od Dusznik Zdroju narciarze szusują na nartach w Zieleńcu. Pokrywa śnieżna dochodzi prawie do metra, gdy we Wrocławiu zaczynają kwitnąć stokrotki. Fenomen ten związany jest z faktem, że wieś licząca niecałe 100 mieszkańców jest najwyżej położoną w Sudetach. W XIX wieku przyciągano turystów, twierdząc, że jest najwyżej położoną osadą w Prusach. Pierwsza gospoda powstała w poł. XIX w. należała do Heinricha Rübartscha, który był wielkim miłośnikiem tych ziem. W 1881 r. na Orlicy wybudował wieżyczkę widokową, a rok później otworzył jedną z najsłynniejszych oberży na Orlicy. Na początku XX w wieku spełnił swoje marzenie, stawiając schronisko Hindenburgbaude na szczycie Orlicy. Był propagatorem narciarstwa i często można było go zobaczyc szusującego po okolicznych stokach na nartach, które otrzymał do Orlickiego Liczyrzepy. Tak zwano księdza Coloredo-Mansfelda z Opočna, którego wygląd przypominał legendarną postać.
Od 1880 r. wieś zasłynęła z doskonałych warunków pobytowych i znakomitych przewodników. Pierwsze wyciągi narciarskie powstały na pocz. XX w. Tuż koło nich tor saneczkowy i skoczni narciarska. Specyficzny mikroklimat sprawia, że Zieleniec słynie z długich zim (trwających do 150 dni w roku) i krótkich okresów ciepła. Po powstaniu Drogi Orlickiej, zwanej wówczas Hindenburgstrasse, miłośnicy gór chętnie przyjeżdżali do wsi, która tak jak i dziś składała się głównie z pensjonatów, hotelików, a nawet schroniska turystycznego. Wybuch II wojny światowej przerwał budowę narciarskiego ośrodka olimpijskiego. Do 1945 roku miejscowość nosiła nazwę Grunwald.
Kilka dni temu miłośnicy białego szaleństwa mieli szansę ujrzeć rzadkie zjawisko, jakim jest mgła orograficzna, zwana również stokową. Wilgotne powietrze po gwałtownym ochłodzeniu zaczęło schodzić ze zboczy Gór Orlickich, sprawiając wrażenie potężnej fali tsunami. W ciągu kilku godzin drzewa pokryła zlodowaciała biel, a liczni turyści chwycili za aparaty fotograficzne.
Zdjęcia: Agnieszka Malik