Gazeta Panorama OPOLSKA Wydawnictwo OPOLMEDIA Kontakt
panorama opolska

Wiadomości z Opola i okolic

Wtorek, 07 maja 2024
Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry


Kurozwęki: Bizony pod pałacem i na talerzu


Agnieszka Malik 04.05.2015

Jeśli ktoś myśli, że Popiela myszy zjadły, to się bardzo myli. Wystarczy pojechać do Kurozwęk, żeby się przekonać, iż rodzina protoplasty świetnie daje sobie radę.


Kurozwęki, woj. świętokrzyskim, powiat staszowski

  • noclegi w pałacu, oficynie, dawnej piwowarnii oraz Oranżerii
  • Restauracja Pałacowa
  • kawiarnia
  • Pizzeria Ancona
  • do zwiedzania: pałac i jego skarby, lochy pełne tajemnic, mini zoo, stadnina, sezonowo wycieczka po labiryncie
  • jazdy konne
  • aktywne karmienie zwierząt i bizonie safari
  • park z platanami
  • www.kurozweki.com
  • nawigacja GPS


NASZA OPINIA
To miejsce nie tylko dla klasycznych zdobywców zamków i pałaców. Idealne jest dla rodzin z dziećmi, ludzi aktywnych i tych, którzy nie znają słowa "nuda". Atrakcji na terenie parkowo-pałacowym nie brakuje. Prędzej nie starczy czasu, aby ze wszystkiego skorzystać. W restauracji koniecznie trzeba spróbować zupę tatankę, dania z bizona czy też kiełbasy, pasztetu z tego amerykańskiego zwierza. Koneserzy słodkości zachwycą się cremem brulee, którym można delektować się, spoglądając na fasadę przepięknej budowli.

Noclegi w pałacu są tylko dla tych, którzy mają siłę wdrapać się z walizkami na samą górą. Warto jednak trochę się poświęcić, aby poczuć dawny klimat. Dla wygodnickich przygotowano apartamenty w oranżerii. Ich mankamentem jest to, że zamiast duchów w oknach mogą pojawiać się ciekawscy turyści, jeśli akurat zatrzymujemy się w sezonie. Niezapomniane wrażenie pozostawi spacer przy zachodzie słońce pośród pastwisk bizonów bez tłumów turystów.


PAŁACE I ZAMKI W POBLIŻU
Szydłów - zamek (8 km)
Ujazd - zamek Krzyżtopór (33 km)
Baranów Sandomierski
- zamek (45 km)
Sandomierz - pałac (61 km)


HISTORIA

Właściciele starają się połączyć szlachecką tradycję z indiańskimi obrzędami. Nie wiadomo jedynie, ile prawdy jest w tym, że Popielowie z Kurozwęk pochodzą od okrutnego legendarnego księcia z Mysiej Wieży w Kruszwicy, którego miały zjeść myszy.

Kurozwęki to jeden z nielicznych pałaców w Polsce, którego przedwojenni właściciele nadal roztaczają pieczę nad zabytkiem. Przystosowali się do nowej rzeczywistości i dlatego jest tu małe muzeum, restauracja, kawiarnia i obiekt hotelowy. Pomysłów na przyciągnięcie turystów im nie brakuje. Przygotowano dla nich specjalne pakiety atrakcji: zwiedzanie pałacu i jego skarbów, lochów pełnych tajemnic, prywatnego ogrodu zoologicznego, przejażdżka do zagrody bizonów zwana bizonim safari.

W mini ogrodzie zoologicznym znajdują się zwierzęta, których wcześniej też nikt tu nie widział: świnki wietnamskie, rodzina strusi, lamy, wielbłąd dwugarbny, osiołek, byki szkockie. Czasami w parku rozbijane są indiańskie kipi, a czerwonoskórzy hasają z tomahawkami wokół rezydencji. Egzotyka miesza się ze szlachecką tradycją.

Tuż koło XIV-wiecznej budowli wypasa się spore stado bizonów. Wpisały się w pejzaż przypałacowych łąk, jakby istniały tu zawsze, a faktycznie przybyły do małej wsi w świętokrzyskim dopiero w 2000 roku. Sprowadzono wówczas z Belgii 20 jałówek i dwa byki z największej hodowli bizonów w Europie.

Najlepszy smalec z bizona
Urodzony w Kurozwękach w 1904 roku Marcin Popiel od najmłodszych lat miał kontakt z końmi pełnej i pół krwi, których miłośnikiem był jego ojciec Paweł, ale o bizonach amerykańskich wtedy nie myślał. Dzisiaj to jedyna w Polsce hodowla zwierząt, których w całej Europie żyje zaledwie 1500 sztuk. Stado w Kurozwękach liczy juz prawie sto sztuk i ciągle się rozrasta, a turyści po niepowtarzalnym safari mogą zjeść hamburgera z bizonim mięsem. Jego smak doceniła również znana restauratorka Magdalena Gessler.

Mięso bizonie ma bowiem wiele walorów nie tylko smakowych, ale również zdrowotnych. Posiada o wiele mniej cholesterolu i tłuszczu niż wołowina, za to będąc doskonałym źródłem białka. Należy do produktów wykwintnych i dlatego w Kurozwękach do dań wykorzystywane jest mięso z młodych byków - do 2,5 roku. Bizona można skosztował pod różnymi postaciami: jako kiełbasę, smalec, pasztet, kabanos czy szynkę.

Na miłośników tradycji czeka pałac i XVIII-wieczne polichromie w kaplicy. W sali muzealnej zgromadzono pamiątki rodzinne Popielów, m.in. historyczne zdjęcia, listy, srebra, zastawy, zegary, książki, bezcenną porcelanę, książki. Każdy z przedmiotów opowiada o innym wydarzeniu - jest jak otwarta książka z kolejną niezwykłą historią. Do rarytasów należy galeria złożona z 23 obrazów Józefa Czapskiego należąca do francuskich zbiorów rodziny Popiel de Boisgelin. Dzieła powstały w latach 1954-1977 we Francji. Wystawiane były m.in. w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie, w Galerii „Kordegarda” w Warszawie czy też Muzeum Narodowym w Kielcach.

W lochach do dziś bezskutecznie poszukiwany jest skarb. Miał on należeć do Piotra z Kurozwęk, zwanego Piorunem, który wpuścił do pałacu najeźdźców, pozwalając im zawłaszczyć niedbale ukryte złoto. Prawdziwe bogactwo ukrył bowiem w piwnicach. Gdy zadowoleni rabusie pojedli i popili, nie byli w stanie odejść nawet od stołu, bo natychmiast zmorzyła ich senność. Obudzili się następnego dnia zamknięci w lochach. Na turystów, którzy chcą spróbować eksploratorskich talentów, czeka mapka pałacu i nagroda po znalezieniu skarbu. Wycieczka po lochach może okazać się również wielkim przeżyciem, bo są w nim zamknięci od wielu wieków panowie z bardzo ciekawą historią. Już przed wejściem słychać ich lematy i stękania. Pod ziemią stworzono również salkę muzealną, w której znajdują się reprodukcje broni rycerskiej oraz pozostałości po czasach świetności pałacu, znalezione w trakcie odgruzowywania piwnic w 2000 roku.

Popielowie tworzą również swoją tradycję, do której należy budowanie labiryntów z kukurydzy. Pierwszy powstał w 2007 roku i zajmował 1,3 hektara i nawiązywał do imprezy piłkarskiej „Euro 2012”. Dopiero z lotu ptaka można dostrzec przesłanie zawarte w obrazie wykonanym w zbożu. Idea rozrastała się, zyskując nie tylko na precyzji, ale również wielkości. Rok później przy wytyczaniu ścieżek wziął udział profesor Walter Rumpf z Hochschule für Technik und Wirtschaft z Drezna. W ten sposób powstały herby i znaki graficzne Narodowego Centrum Kultury i Lasów Państwowych. Był również Koziołek Matołek, Fryderyk Chopin, św. Jakub.

W 2012 roku labirynt zajmował 5 hektarów i przedstawiał bizona w wiosce indiańskiej. Był to również rok przełomowy, ponieważ postanowiono do twórczego działania wykorzystać słoneczniki. Pomysł nie udał się, ponieważ rośliny były za delikatne. W 2013 roku do kolejnej próby wykorzystano konopie włókniste. Rok później labirynt znowu zrobiono w kukurydzy. W ten sposób powstał największy na świecie portret św. Jana Pawła II. Spacer między kilkumetrowymi roślinami to przygoda na całe życie, ponieważ nie działają tu telefony komórkowe i nie można liczyć na pomoc w wydostaniu się z misternie wykonanej łamigłówki w zbożu.

Powrót króla do Kurozwęk
Do tradycji nawiązuje pomarańczowy kolor dworku, modny w okresie, gdy za bizonami uganiali się w Ameryce Indianie. W pałacowych pokojach nie ma już pozostałości po czasach rokoko, kiedy ściany obite były adamaszkiem, a kominki miały lustrzane wykończenia. Do niedawna brakowało również olejnego portretu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który zdobił salon zwany czerwonym. Po wieloletnich staraniach obraz wrócił w końcu na swoje miejsce z muzeum w Kozłówce. Dopatrywano się w tym w tym początku przywracania dawnej szlacheckości Kurozwękom.

Zameczek oblany wodami rzeki Czarnej powstał w XIV wieku za panowania kasztelana krakowskiego Dobiesława Kurozwęckiego. W 1521 Anna, córka Hieronima Kurozwęckiego, wyszła za mąż za łowczego sandomierskiego Jana Lanckorońskiego, wnosząc w posagu majątek rodowy. Kolejnymi właścicielami był ród Sołtyków (w latach 1752-1833), który przekształcił budowlę obronną w pałac. W latach 1811-1825 Anastazja Sołtyk założyła słynny zespół parkowy. Majątek przeszedł pod zarząd konserwatora zabytków Galicji Zachodniej Pawła Popiela po poślubieniu Emilii Sołtyk. Paweł zwany „ekscelencją” był głównym konserwatorem zabytków Krakowa i właśnie za jego kadencji posiadłość rozbłysła. Gdy przeszła w ręce jego prawnuka, również Pawła, liczyła 6 tys. hektarów pół, stawów rybnych i lasów. W Polsce znana była również ze stadniny koni angloarabskich. Właśnie stąd pochodziła słynna kasztanka marszałka Józefa Piłsudskiego.

Ostatnim właścicielem posiadłości był Stanisław Popiel, który jako oficer rezerwy po dostaniu się w czasie II wojny światowej do niewoli nie powrócił już do Polski. W 1944 roku na mocy dekretu o reformie rolnej z posiadłości usunięto siłą jego brata Marcina, matkę i najbliższą rodzinę. Majątek upaństwowiono.

W 1989 roku w Kanadzie odbyło się spotkanie rodziny Popielów rozrzuconej po całym świecie. Wówczas podjęto decyzję o odzyskaniu rodzinnego majątku, który w ich rękach pozostawał od XVIII wieku. W 1991 roku zrujnowany majątek odkupił od państwa Marcin, syn ostatniego właściciela. Przeniósł się do Polski razem ze swoją norweską żoną Karen Sveny Jakobsen. Wcześniej mieszkali w Szkocji, Kongo, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych. Dochowali się ośmiorga dzieci. Ich najstarszy syn Michał Popiel de Boisgelin z żoną Aurorą postanowili w 2011 roku przenieść się z Belgii do Kurozwęk. Zajmują się prowadzeniem zespołu parkowo-pałacowego, w którym codziennie przebywają setki turystów.